O przedmiocie
Na tej stronie publikowane będą Wasze prace oto niektóre z nich:
Prace uczennic, które wzięły udział w Ogólnopolskim Konkursie,, I ty możesz zostać baśniopisarzem"
KLaudia Kulpa kl.IV
,,Calineczka w Zakopanem”
Dawno dawno temu do miasta Zakopane przyjechała piękna Calineczka, którą zapewne znacie z książek Andersena. Znalazła się ona tutaj, ponieważ przeszła przez tajemnicze drzwi, które prowadziły do świata ludzi. W rzeczywistym świecie wyglądała całkiem inaczej, była ludzkich rozmiarów i miała całkiem inny charakter. Jej największa wadą była pewność siebie, która kiedyś mogła ją zgubić, ale wracając do historii, trafiła ona do domu Adamczyków. Było to małżeństwo, nieposiadające dzieci, które pozwoliło dziewczynce zostać u nich na jakiś czas. W ramach rekompensaty Calineczka postanowiła rano wcześnie wstać, by zrobić państwu Adamczykom śniadanie. Ponieważ dziewczynka nie bardzo znała się na gotowaniu i nie mogła odróżnić soli od pieprzu, nie mogła sobie z niczym poradzić. Niechcący zamiast wyłączyć gorącą wodę włączyła drugi palnik i niemal co nie spaliłaby domu, gdyby nie gospodyni. Pan Adamczyk uważał, że Calineczka powinna zniknąć z ich życia raz na zawsze. Pewnego dnia małżeństwo wraz z Calineczką wybrało się na wspólne zakupy. Dziewczyna z każdym krokiem poznawała coraz to większe piękno, jakie kryje w sobie to miasto. Dowiadywała się, jak tutejsi ludzie się ubierają. Mężczyźni nosili buty zwane kierpcami, spodnie i białe koszule, a panie ubierały gorsety i kwieciste spódnice. Państwo Adamczykowie spotkali swojego przyjaciela i zaczęli z nim rozmawiać :
-Witojcie, jak się mocie? – zapytał pan Adamczyk.
-Byłoby, jakoby gorzy nie bywało.- odparł pan Wójcik.
-Trzymajcie się ta zdrowo – rzekła pani Adamczyk.
I na tym zakończyła się ich rozmowa. Dziewczynka widząc, że jest ciężarem dla małżeństwa, postanowiła uciec w nocy. Gdy na zegarze wybiła północ, Calineczka zabrała swoje rzeczy, których było bardzo niewiele i w pośpiechu wsiadła do najbliższego autobusu, wydając swoje ostatnie oszczędności jakie miała. Dojechała do Limanowej, było to małe miasteczko położone na południu Polski. Calineczka szła nie mając pojęcia, gdzie się znalazła, aż nagle stanęła przed dużą karczmą. Chcąc się trochę ogrzać, weszła do środka i usiadła przy małym stoliczku nieopodal okna. Gdy podeszła do niej starsza kobieta i zapytała co się stało, dziewczyna opowiedziała jej o tym, jak się tu znalazła. Kobieta przyniosła jej z baru obiad, którym była kwaśnica. Poprosiła kelnerkę również o ciepły koc i oscypki na drogę dla Calineczki. Dziewczynka miała już wychodzić, gdy nagle w zjawili się państwo Adamczykowie, którzy dowiedzieli się od kierowców busów, że Calineczka dojechała zapewne do tej miejscowości. Dziewczynka przeprosiła małżeństwo za swoje wybryki i gdy już miała odchodzić, pani Adamczyk zaproponowała, by u nich jeszcze pomieszkała, dopóki czegoś sobie nie znajdzie.
Calineczka stała się dla nich jak córka i obiecała, że jej złe zachowanie się już nigdy nie powtórzy. Może i ktoś z was spotka Calineczkę i przeżyje z nią niezapomnianą historię swojego życia.Klaudia Biedroń kl.VI
,,Lulu i jego pasja"
Był sobie raz mały smok Lulu, którego pasją był taniec i śpiew, lecz inni z tego powodu go wyśmiewali.
Nawet rodzina bała się, że Lulu zapadł na jakąś poważną chorobę. W końcu rodzice zabrali go do doktora Czarodzieja Zulu, a on po zbadaniu powiedział , że mały smok jest chory na głupotę i że tego nie da się wyleczyć. Lulu był bardzo samotny i smutny, bo nikt go nie rozumiał.
Jego tata nie akceptował dziwnych zachowań syna i ciągle mu powtarzał:
- Żaden smok nie tańczy i nie śpiewa, każdy szanujący się smok jest groźny i straszy, a Ty jesteś zwykłym niedorajdą…
Lulu często płakał powtarzając przy tym:
- Dlaczego mam takie smutne życie? Tak bardzo chciałbym mieć jakiegoś przyjaciela, który by mnie zrozumiał…
Pewnego dnia mama kazała mu iść na wieczorny spacer, bo ona chce posprzątać. Malec poszedł nad jezioro „Blumm Plumm”. Usiadł na brzegu i rzucał kamyczki do jeziorka, aż nagle zobaczył odbicie złotej gwiazdy przemawiającej do niego.
- Mój drogi . Słyszałam, że masz ciężkie życie i że jesteś bardzo nieszczęśliwy, a ja mogę to zmienić. Warunek jest taki, że musisz przychodzić do mnie codziennie o tej samej porze z jakąś nową rzeczą, którą napotkasz na swojej drodze.
Lulu posłuchał gwiazdy i codziennie przynosił jej jakąś rzecz. Przestał zwracać uwagę na wyśmiewające go smoki i stał się taki radosny.
Pod koniec tygodnia Lulu pożegnał się z rodzicami, jak nigdy dotąd, aż sami się zdziwili i pobiegł do gwiazdy. Gdy dotarł na miejsce, zobaczył magiczną rakietę. Z ciekawością wszedł do środka i wygodnie usiadł za sterami tej niezwykłej maszyny. Nacisnął czerwony przycisk i wtedy rakieta ruszyła do góry. Pomyślał :,,To chyba początek mojej przygody”.
Leciał przez tęczową drogę i mijał rzekę z bursztynu… nagle zobaczył kolorową magiczną krainę. Jej mieszkańcami były smerfy i ufoludki. Wszyscy bardzo serdecznie przywitali przybysza. Gwiazdka uśmiechnęła się tylko i stwierdziła:
- Tu ci się na pewno spodoba.
Było dokładnie tak jak powiedziała gwiazdka. Lulu znalazł tam prawdziwych przyjaciół Murona i Numu. Muron był smerfem, a Numu ufoludkiem. Obaj lubili tańczyć i śpiewać tak jak on, więc byli zgranym zespołem. Lulu był wdzięczny Gwiazdce, bo się świetnie bawił, ale w głębi serca tęsknił za rodzicami. Mały smoczek zbudował sobie domek i razem z Muronem i Numu założyli zespół, który był znany przez wszystkie stworzenia z magicznej wioski. Wszyscy dzielnie ćwiczyli, bo marzyli o publicznym występie. Lulu z jednej strony był bardzo radosny, ale coraz bardziej tęsknił za swoją mamą i tatą. Pewnego wieczoru, gdy Lulu znowu nie mógł zasnąć przyleciała do niego Gwiazdka i powiedziała
- Widzę, że nie do końca jesteś szczęśliwy … jeśli chcesz, to przywiozę tu twoich rodziców.
Smoczek przyznał jej rację, bo bardzo chciał przytulić się znowu do mamusi i uścisnąć tatusia i zapomniał już nawet o tym, że byli dla niego nie mili.
- Tak bardzo ich kocham, że chcę aby byli tu ze mną i zobaczyli, że to nie choroba tylko moja pasja…
- Oni też za Tobą tęsknią i chcą, abyś wrócił. Powiedziała Gwiazdka i odleciała w tęczę.
Następnego dnia szykowano imprezę, a Lulu, Muron i Nunu byli bardzo podekscytowani, bo to miał być ich pierwszy publiczny występ. Stworzonka samodzielnie szyły sobie nowe sceniczne ubranka z ich imionami.
W tym samym czasie Gwiazdka odwiedziła jego zapłakanych rodziców, którzy bezskutecznie próbowali odnaleźć swojego ukochanego synka. Na jej widok bardzo się ucieszyli i powiedzieli jej, że zrozumieli swoje złe zachowanie, i że bardzo żałują swojego postępowania wobec Lulu. Ich największym marzeniem jest spotkać się ze swoim maleństwem. Gwiazdka obiecała, że zabierze ich w podróż do Lulu.
W magicznej krainie szykowano się właśnie do koncertu Trzech Wspaniałych, gdy z tęczy wynurzyła się rakieta, a z niej wysiedli rodzice Lulu i zajęli miejsca na widowni.
Zespół wypadł doskonale i wszyscy wiwatowali na cześć cudownych muzyków. Lulu był szczęśliwy, bo w końcu spotkał swoich najbliższych. Rodzice przeprosili synka i obiecali, że od tej pory zawsze będą go wspierać, bo ważniejsze jest to, aby on się realizował i spełniał swoje marzenia , a nie to co powiedzą inni.
Rodzice zamieszkali w magicznej krainie, a Tata nauczył się tańczyć i teraz razem z mamą wirują na scenie podczas występów Trzech Wspaniałych.
Maria Rosiek klasa IV