• Legendy

        • Co to jest LEGENDA?

          Legenda to opowieść zazwyczaj przekazywana w formie ustnej na długo przed utrwaleniem na piśmie. Legendy opowiadają o mędrcach, świętych, władcach, politykach, wojownikach lub innych popularnych bohaterach. Składają się często z nieprawdopodobnych albo nierealnych motywów.

          Legenda

          o księdzu Antonim z Kobylanki

          Wstawał letni poranek. Mroczno było jeszcze pod okapami chałup i w cichych sadach, wnet jednak pierwsze promienie słońca wychyliły się zza lasu i ozłociły wioskę. Zaskrzypiały drzwi chałup, gospodynie pospieszyły do muczących krów, by je wydoić i dać świeżego mleka domownikom na śniadanie. Głośnym szczekaniem także psy dopraszały się napełnienia misek, a koty, jak na zawołanie, powyłaziły ze swoich legowisk i przymilnie ocierały się o nogi kobiet, aby, broń Boże i o nich nie zapomniano. Tak zaczynała się codzienna krzątanina Kobylanki, wsi ludnej, zasobnej, skupionej wokół drewnianego kościoła na wzgórzu. Oceniały go wieńcem stare lipy. Gdy staruszkowie wyszli z kościoła, we wsi już w najlepsze trwała praca. Gospodarze wyszli z chałup do swych zajęć; ten pojechał do lasu po drzewo, ów płot naprawiał, co się już chylić zaczął, a inny jeszcze gnój wyrzucał albo klepał kosę. Środkiem wiejskiej drogi dzieci pędziły do niedalekiego stawu, by poszukać tam smakołyków. Ksiądz Antoni siedział na cienistym ganku swej małej plebanii i sortował zioła. Wszędzie pachniało tymiankiem, miętą i rumiankiem. Powiązane w miotełki zioła zawisły pod cienistym okapem dachu, by suszyć się w cieniu i nie stracić leczniczej mocy. Ksiądz Antoni znany był bowiem daleko poza Kobylanką jako zielarz, co na każdą niemal chorobę uzdrawiające ziele ma. Schodzili się doń ludziska ze swoimi chorobami, a do bardziej chorych wożono siwego kapłana furką. Nie odmawiał nikomu, pomagał, jak mógł. Gdy chciano go obdarować z wdzięczności za uleczenie, mawiał: „Ja nie potrzebuję niczego, stary już jestem i potrzeby mam niewielkie, ale marzy mi się, jeszcze na koniec mojego żywota, nowy kościółek w mojej Kobylance pobudować”. Dawali więc ludzie szczodre datki na budowę nowej świątyni.

          Zdarzyło się raz, że przez Kobylankę przejeżdżał pan możny i bogaty. Kiedy dowiedział się o tym znakomitym zielarzu, co niemal cuda działa, kazał natychmiast wieźć się do niego. „Pomóż mi księże, Antoni”, rzekł, „Boli mnie wciąż żołądek, a moi medycy kurują mnie, ale nic nie pomaga. Może ty masz jakie ziele na moją chorobę?” Ksiądz Antoni popatrzył na bogacza i powiedział: „Za dużo tłustości jecie, panie, za ciężkie potrawy wam podają. Jeśli chcecie poprawy, panie, bądźcie bardziej wstrzemięźliwi w jedzeniu i piciu, a wtedy moje zioła pomogą”. Wybrał z różnych ziół po trochu, zmieszał, utłukł w moździerzu na proszek i kazał możnemu panu pić codziennie napar z łyżki tego proszku. Po jakimś czasie bóle ustąpiły i nastąpiła znaczna poprawa. Wdzięczny bogacz ponownie kazał się wieźć do zielarza i dziękując za pomoc, powiedział: „Żądaj, czego chcesz”! „Dla siebie nie pragnę niczego, chciałbym tylko za swego życia jeszcze kościółek nowy wybudować dla Kobylanki, bo stary niebawem się rozsypie”. Wzruszony marzeniem staruszka bogacz dołożył brakujące dukaty.

          No i nie minął rok, kiedy stanęła nowa świątynia na wzgórzu w Kobylance. Murowana była i dzwonnicę słuszną miała, a drewniane belkowanie jej murów podkreślało jeszcze biel ścian. Przy budowie pomagała cała Kobylanka, szczęśliwi bowiem byli ludziska niezmiernie, że oto będą nowy kościół mieli, co niejedno przetrwa pokolenie. Z wdzięczności dla Księdza Antoniego, patronowi jego św. Antoniemu, kościół oddali pod opiekę. A ksiądz Antoni jeszcze czas jakiś nabożeństwa odprawiał w nowym kościele, Bogu dziękując za Jego dobroć. Kiedy zaś umarł, pochowali go wdzięczni parafianie na przykościelnym cmentarzyku i ku wiecznej jego pamięci posadzono przy grobie młodą lipkę. Jedno tylko nieopatrznie ludziska zrobili przy pochówku: myśląc, że to ukochana Biblia księdza Antoniego, włożyli do trumny jego grubą księgę z zapisami zielarskimi i ich leczniczym działaniem.


           

          Podobno od tego czasu także i lipa nabrała właściwości leczniczych a kontakt z drzewem pobudza organizm do samoleczenia, lipa uspokaja, zmniejsza uczucie zmęczenia i przywraca równowagę. Do niej należy się przytulić, oprzeć się o nią lub po prostu położyć się pod drzewem, trzymając bose stopy na jej pniu. Być może to wszystko jeszcze zza grobu przesłał ksiądz Antoni by parafianie chociaż w taki sposób mogli dalej cieszyć się jego zielarska wiedzą, którą niestety zabrał ze sobą do grobu.

           

          Legenda

          o leszczynie i osice

           

          Otóż swego czasu, kiedy Święta Rodzina uciekała przed siepaczami Heroda do Egiptu, Matka Boża zapragnęła trochę odpocząć i Dzieciątko nakarmić. W przydrożnym lasku dostrzegła osikę, usiadła w jej cieniu, prosząc, aby ta osłoniła ją swym listowiem. Osika bardzo się przestraszyła, że król za pomoc Świętym Zbiegom może ją ściąć, zaczęła się mętnie tłumaczyć i drżeć całą sobą. Jednym słowem odmówiła pomocy.

          W tej sytuacji Święta Rodzina pewnie zrezygnowałaby z odpoczynku, gdyby nie leszczyna. Spośród drzew i krzewów rosnących przy drodze właśnie ona pierwsza zaproponowała uciekającym schronienie. Nie bacząc na okrucieństwo srogiego króla otuliła zmęczonych wędrowców gęsto ulistnionymi gałązkami, zapewniając im przynajmniej na chwilę spokój i bezpieczeństwo.

          Na pamiątkę tego wydarzenia Pan Jezus sprawił, że w leszczynę nigdy nie uderzają pioruny, dlatego sadzono ją w pobliżu domostw. Jej liście maja również właściwości lecznicze i tak można suszone liście wykorzystywać do leczenia żylaków oraz zaburzeń krążenia. Pomaga przy ropiejących zranieniach, owrzodzeniach, krostach czy wypryskach.

          Natomiast w dawnych czasach osikę nazwano drzewem wampira, bowiem panowało przekonanie, że osika wydobywa energię od ludzi. W osikę również często strzelają pioruny i nawet przy bezwietrznej pogodzie trzęsie się ze strachu. Ciągle boi się Heroda.

           

          Legenda o szałwii

           

          W greckiej mitologii była symbolem zdrowia i długowieczności. Legenda głosi, że odkrył ją Asklepios i przez pewien czas za jej pomocą przywracał życie zmarłym, co bardzo irytowało władcę podziemi Hadesa. Poskarżył się on Zeusowi, iż bezczelny lekarz wykrada mu poddanych, Gromowładny ukarał więc Asklepiosa, rażąc go piorunem. I tak wiedza o tym, jak stosować szałwię, by pokonać śmierć, zaginęła – mityczny lekarz zabrał ją do grobu…

          Echo tych wierzeń przetrwało w przysłowiach znanych w południowej Europie: „Człowieku, dlaczego umierasz, jeśli w twoim ogrodzie rośnie szałwia?” – głosi jedno z nich. Inne obiecują: „Kto je szałwię w maju, może żyć wiecznie”; „Śmierć tego nie ubodzie, u kogo szałwia w ogrodzie”.

          W średniowieczu uważano ją za roślinę świętą i łączono z kultem Matki Boskiej. Jedna z ówczesnych legend opowiada, że gdy święta rodzina uciekała do Egiptu, zatrzymała się na odpoczynek obok mizernego krzaczka szałwii. Podróżni skarżyli się na drogę usłaną kamieniami raniącymi stopy. Wówczas niepozorna roślinka nagle zakwitła, pokrywając ścieżkę dywanem kwiatów kojących ból.


           

          Bóg nagrodził ją, obdarowując umiejętnością niesienia ulgi chorym oraz mocą chronienia przed złym okiem, demonami i czarownicami. Między innymi dlatego tak chętnie hodowano ją w ogródkach – domu, przy którym rosła, i jego mieszkańców nie imały się żadne nieszczęścia. Nie wolno jednak było dopuścić, by uschła na grządce – stanowiło to fatalny omen.


           


           


           


           


           


           

           


           


           


           

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa Nr 1 im. Bohaterów Westerplatte w Starej Wsi
      • (18)3329291
      • Stara Wieś 549 34- 600 Limanowa Poland
      • Osoby wnoszące wnioski i skargi przyjmowane są, po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym, w następujących terminach: Wtorek w godzinach od 11:20-12:20 - dyrektor szkoły; Środa w godzinach od 10.00 do 11.00 - wicedyrektor. Skargi i wnioski przyjmowane są wyłącznie w formie pisemnej lub ustnie z wpisem do protokołu. Nie rozpatruje się skarg i wniosków nie zawierających imienia, nazwiska oraz adresu wnoszącego a także skarg i wniosków wnoszonych telefonicznie.
      • poniedziałek: 7.30- 15.30 wtorek: 7.30 - 15.30 środa: 7.30 - 15.30 czwartek: 7.30 - 15.30 piątek: 7.30 - 15.30
    • Logowanie